poniedziałek, 27 stycznia 2014

#23 Coś cieknie po nodze?

A. podchodzi pod swój blok od strony Głębokiej, powoli wspinając się po schodach, żeby przypadkiem nie zatańczyć z laptopem na lodzie. Pomrukując z niezadowolenia, mija ją z lewej pan w dresie. Potem z podśmiechujki pomrukiwała A., ponieważ panu musiało coś cieknąć po nogach, skoro przykleił sobie wkładkę higieniczną z tyłu spodni nad kolanem. Albo może wracał od dziewczyny? 

niedziela, 19 stycznia 2014

#21 Beka z humana, cz. II

Wieczorem w pokoju A. i Z. odbywa się bitwa na cytaty. B. siedzi w fotelu i śledzi przebieg rozmowy:
- "Źle się dzieje w pańskie duńskim".
- Shakespeare, Hamlet. "W księdze Bokonona słowo <pul-pa> raz jest tłumaczone jako <deszcz gówna>, a raz jako <gniew boży>."
- Vonnegut, Kocia kołyska. "Klozetmacherzy i kloakamacherzy nigdy nie staną się panami naszego ducha."
- Joyce, Ulisses.
B. włącza się do rozmowy:
- I na co to wszystko? Human...
A., jak zwykle urażona pogardliwym stosunkiem do jej licealnego profilu, pyta brata:
- Tak? To skąd cytat "Nie bój się tylko; otwórz gębę", jak jesteś taki mądry?
- Z pornola.

Tak oto "Burza" Shakespeare'a" straciła swój przekaz.

sobota, 18 stycznia 2014

#20 Samokrytyka

A. na miejscu przy korytarzu siedzi w pociągu z Warszawy do Sosnowca. Miejsce obok jest wolne, a dalej siedzi sympatyczna pani o bujnych kształtach. Na Centralnej dosiada się chudy jak przecinek rowerzysta, ma miejscówkę pomiędzy nimi. 
- O, jak dobrze, że pan jest chudy! Jakoś się zbilansujemy - mówi wesoło współpasażerka. 
A. zazdrości samokrytyki.

wtorek, 14 stycznia 2014

#19 woda to woda, po co drążyć temat?

A. z T. siedzą w uczelnianym barku. Wyjątkowo mało ludzi, więc słychać rozmowę przy kasie. Jakaś dziewczyna zwraca się do sprzedającej:
- ...i poproszę do tego wodę.
- Jaką wodę? Gazowaną, czy nie gazowaną? - dopytuje pani zza kasy fiskalnej. 
- Zwykłą wodę.
- Ale GAZOWANĄ czy nie? - dopytuje kobieta. 
- Niegazowaną.
- Nie ma. Jest tylko gazowana. 

A. zastanawia się, czy to roztargnienie, czy jakaś wyższa forma trollingu.

sobota, 4 stycznia 2014

#18 Beka z humana?

Post-świąteczny meeting rodzinny w domu u A., na którym (jak zwykle) po wypiciu odpowiedniej dawki napojów rozweselających zostaje skierowane pytanie do językoznawcy. Wujek, najprawdopodobniej w postanowieniu noworocznym, chce odświeżyć znajomość języka obcego i pyta A.:
- Łatwiejszy jest angielski, czy niemiecki?
A nabiera powietrza w płuca, bo pytanie jest z serii drażniących. Odpowiada w sposób neutralny:
- Moim zdaniem, jeśli chcesz mówić szybko i z większością zagranicznych, to angielski, a jeśli chcesz się pomęczyć, a potem już mieć z górki, to niemiecki.
- Aha... no widzisz. Bo ja cały czas myślałem, że niemiecki jest łatwiejszy na początek. Wydawał mi się taki... bardziej słowiański - odpowiada poważnie wujek. A. zaczyna mówić o grupach językowych i języku praindoeuropejskim z akompaniamentem salw śmiechu w tle. Potem, znajoma z przyczyną, jaka zmotywowała wujka do nauki, i z preferowanym sposobem przyjmowania wiedzy, mówi:
- To znajdź sobie jakiś kurs na płycie CD, żeby lektor mówił zdanie po polsku i po angielsku, a ty będziesz za nim powtarzał, na przykład w trakcie jazdy do pracy. Jest taka babka, Pawlikowska, możesz sobie jej nagrań posłuchać.
- Pawlikowska?
- Skojarz sobie z Jasnorzewska - podpowiada ojciec A. Ciotka, znająca wujka od czasów podstawówki, odpowiada za swojego męża:
- Nie mieszaj mu. Z polskiego też był słaby.