piątek, 25 grudnia 2015

czwartek, 17 grudnia 2015

#67 król kontekst

Tłumaczenie opowiadania z niemieckiego o choleryku i brutalu, który kogoś pobił. I. daje piękny popis umiejętności, ale prowadząca ciągle nanosi jakieś poprawki na jej przekład. I. czyta:
- ...zanim Pocol ją odkrył i skatował jej chłopaka, marzyła o wybiegu i karierze na kanale muzycznym...
- Zaraz, poczekaj chwilkę - przerywa germanistka - skatował? A może jakieś inne słowo? Może pobił jej chłopaka? Sponiewierał jej chłopaka? Chyba brzmi lepiej...
I. zdenerwowała się kolejną uwagą i postanowiła obronić swoje tłumaczenie: 
- Nie, bo sponiewierać to się samemu można! 

poniedziałek, 30 listopada 2015

#66 Tony Buzan (nie) byłby dumny

Jeden debil kiedyś zapytał A., czy mówi się sweter, czy swetr, bo mu się myliło. A. podpowiedziała skojarzenie:
- To mów sobie, że masz sweter na wiatr.
On to zapamiętał i kiedyś podpowiedział osobie z podobnym problemem:
- Zapamiętaj sobie, że masz swetr na wiater.

czwartek, 19 listopada 2015

#65 ważny jest moment przejęcia pałeczki

A. i M. siedzą nad kawą i rozmawiają o facetach i randkach.
- Najpierw ty go zaprosiłaś, potem on ciebie, potem znów on ciebie i potem ty jego - podsumowuje M. - czyli najpierw było dobrze, bo wciągnął spodnie, później zdjął, a powinien znów przejąć pałeczkę.
Obydwie nie wiedzą, czemu w tamtej chwili parsknęły śmiechem.

czwartek, 29 października 2015

#64 po takie rzeczy to do Stokrotki

P., I. i A. siedzą przy piwie, a P. opowiada sytuację, która wydarzyła się tego samego dnia kilka godzin wcześniej.
- Byłam w Stokrotce i robiłam zakupy, stał koło mnie jakiś stary dziad i mi się tak przyglądał... A potem powiedział "kupiłbym coś seksualnego".
- Było odpowiedzieć "to kup se śledzia" - skomentowała I.

poniedziałek, 12 października 2015

#63 czysta ekscytacja

P. I. i A. siedzą na zajęciach z tekstów specjalistycznych, omawiają rachunek zysków i strat.
I. ziewa.
Prowadząca nie zmieniając monotonnego tonu mówienia o pozycjach zamieszczonych w rachunku jednym tchem wtrąca:
- Proszę nie ziewać, księgowość jest ekscytująca.

środa, 7 października 2015

#62 kino bardzo undergroundowe

Omówienie tłumaczenia medycznego. Albo prawniczego. Albo tekst o dobrych praktykach. Albo coś równie ciekawego.
- Panie doktorze - pyta nagle P. - oglądał pan film "Dzikie węże w samolocie?"

czwartek, 17 września 2015

#60 do stali

K. rozmawia z N. o maszynach, jakie ma w warsztacie.
- ...i mam tokarki - mówi.
- Do stali? - pyta N.
- Nie, kupili...

Wszyscy skiśli przy stole.

poniedziałek, 14 września 2015

#59 czas na kawalera

A. siedziała w komisji wyborczej. Przyszedł głosować pan, o którym wiadomo, że jest starym kawalerem. Wziął karty do głosowania, poszedł za kotarę, wychodzi, składa papiery, podchodzi do urny i nie może trafić.
- Coś ciasna jest ta dziurka! - woła do komisji.
- Jakbyś był młodszy, to by ci się podobało! - odkrzykuje jedna z pań.

#58 nie przesadzaj na zapleczu

Burgery w Warszawie. K. podchodzi do baru i zamawia jedzenie dla siebie i dla Z.
- Chciałbym zamówić dwa burgery, Kuszenie Gaździny i Sex&Violence.
- Proszę na zaplecze z tym panem - odpowiada facet za barem - tylko nie przesadzać z violence.

niedziela, 21 czerwca 2015

#57 nie szastaj

- Nie złość się - rzuciła Z., kiedy A. wściekła weszła do ich wspólnego pokoju. - Złość piękności szkodzi.
- To mi już nic nie zaszkodzi - odpowiedziała A.
- Tym bardziej się nie złość, bo nie masz czym szastać.

poniedziałek, 25 maja 2015

#56 co ta deklinacja...

[mogą wystąpić niecenzuralne słowa]

A. z grupą omawiają na niemieckim z Niemcem slang. Trwa wielka dyskusja o tym, że "gadka" może zależeć od regionu. D. się uzewnętrznia:
- U mnie w okolicy odmienia się inaczej niektóre czasowniki. Przykładem jest "kaszlam", zamiast "kaszleć".
A. napisała liścik do M.: Sram i kaszlam.
Wystarczy (nie)odpowiednio odmienić czasownik, żeby dostać głupawki.

poniedziałek, 18 maja 2015

#55 chyba coś mnie mija

A. prowadzi korepetycje, ma angielski z O. lat 10. A. czyta na głos fragment tekstu po angielsku, O. ćwiczy wymowę. W końcu mówi:
- Poprawi mnie pani, jeśli mówię jedno zdanie źle? W szkole mamy taki konkurs i tam muszę to powiedzieć...
- Dawaj, zobaczymy, czy jest coś w ogóle do poprawiania.
- Only you can set my heart on fire - recytuje O.
- Dobrze powiedziałaś... O., skąd jest ten tekst? Bo coś mi dzwoni, ale nie wiem, w którym kościele.
- Z piosenki Love Me Like You Do - odpowiada. Po chwili dodaje - jest dobra do tańczenia wolnego z chłopakami.

środa, 13 maja 2015

#54 rewanż

A. czatuje z B. /pisownia oryginalna/:
A: btw ten [charakterystyka rzeczonego chłopaka] chcial mi zaproponowac pojscie z nim na wesele jako osoba towarzyszaca... HUE HUE HUE
B: hue hue a Ty mu ssij
A: [miejsce na niecenzuralną odpowiedź A.]
B: inaczej, źle mnie zrozumiałaś. Xd. a Ty mu: "ssij". znaki interpunkcyjne jednak są istotne...

[dalszy fragment rozmowy]

A: a najwiekszy hajs to tlumaczenie patentow z niemieckiego.
B: chyba rozkazów z niemieckiego :d

A: zwal jak zwal
[chwilowy brak reakcji B.]
B: używaj może znaków diakrytycznych xd

piątek, 6 marca 2015

#53 kartka też ma plecy

Poniedziałek, zajęcia od 8 rano. Grupa A. zostaje lekko upomniana na temat prowadzenia swoich "kochanych pamiętniczków" z tłumaczenia konsekutywnego. Omawiają po raz drugi schemat ewaluacji każdych zajęć i tłumaczeń, jakie mają być wykonywane samodzielnie w domu z dyktafonem. Dochodzą do ostatniego punktu programu, wspólnej ewaluacji, która znajduje się na spodniej stronie kartki.
- Teraz spójrzcie na plecy - mówi prowadzący, wszyscy odwracają kartki, tylko G. łapie P. za ramiona i odwraca go, żeby popatrzeć na jego plecy. 
- Panie G., nie wiem, co to była za impreza z piątku na poniedziałek, ale proszę napić się mleka, wiąże wszystkie toksyny w organizmie... - Mówi prowadzący, kiedy wszyscy zwijają się ze śmiechu.

wtorek, 3 marca 2015

#52 zawsze można się dogadać

Urodziny I., dziewczyny spędzają miły wieczór nad piwem i grami w barze. Jedna z nich wstaje i idzie zakupić kolejną szklankę, pyta przy okazji, czy komuś coś wziąć.
- Mi weź jak możesz - mówi E. - czyste piwo, bez soku.
- Bez malinowego? Bez imbirowego? Bez niczego? - dopytuje A. w czasie rozkładania kart.
- Samo czyste piwo, bez żadnych dodatków.
- A może z tabletką gwałtu?
- A po co tabletka gwałtu... wystarczy ładnie poprosić - odpowiada E.

poniedziałek, 23 lutego 2015

#51 a polish-romanian thing

[trwa wielka, długa i namiętna wymiana myśli na Facebooku pomiędzy A. i D., po czym A. z żalem obwieszcza, że musi już wychodzić na pożegnalną imprezę dla uczestników konferencji naukowej]
- See you later, aligator - pisze jedno.
- Good bye, butterfly - odpowiada drugie.

sobota, 21 lutego 2015

#50 prosto w uczucia

A. się sprzecza z B.:
- Nienawidzisz mnie, bo jestem tłumaczem - mówi.
- I to jeszcze z najgorszego języka - odpowiada brat.

środa, 18 lutego 2015

#49 4 lata lingwistyki i dajemy radę

Niemiecki z Niemcem. Grupa siedzi grzecznie, trwa rozmowa z nowym prowadzącym. Po przedstawieniu się i grze integracyjnej czas na filmik po niemiecku, o którym będzie rozmowa. Lehrer podłączył wcześniej laptop do telewizora, wizja jest, ale głośnik nie działa.
- To na pewno działa, moja mama ma taki sam w domu - żartuje, kiedy sprawdza jeszcze raz kable. Po sprawdzeniu sprzętu dalej coś läuft nicht, wstaje P. do pomocy, który ma złote rączki. Sprawdził wszystko, a po odkryciu natury problemu mówi do prowadzącego:
- Wir brauchen ein... - 3 sekundy ciszy - kabeeeeel.
Trafiony, zatopiony.

wtorek, 17 lutego 2015

#48 jebnął to jebnął, na chuj drążyć temat

Wielkie rodzinne spotkanie, za oknem siarczysty mróz. Samochód A. stoi od dwóch dni nie jeżdżony, a kuzyn chce koniecznie zobaczyć swoje poprzednie auto. Wychodzą na zewnątrz, A. wciska pilota. Zamek się otwiera, ale żadne drzwi nie.
Wracają wszyscy po miotłę, skrobaczki, odmrażacz. 
Po odkopaniu drzwi z lodu i otworzeniu zamka okazuje się, że teraz drzwi nie da się zamknąć - tak dla miłej odmiany. Seat grzeje się na jałowym biegu, H. z B. zeskrobują lód zewsząd. A. męczy się z drzwiami. Po 10 minutach nieskutecznych prób ich zamknięcia, H. woła, że idzie po swojego ojca.
Wujek wychodzi z domu, podchodzi raźnym krokiem do samochodu, łapie za klamkę, wydziera się "schowaj nogi", po czym z całej siły jebie drzwiami.
- No i kurwa działa - powiedział Wujek.

wtorek, 10 lutego 2015

#47 praktyka czyni mistrza

A. siedzi z rodzicami w salonie. Matka wlewa sobie do szklanki wodę wymieszaną z sokiem malinowym.
- To czerwone to trucizna? - pyta Ojciec z nadzieją w głosie.
A. parsknęła śmiechem i mówi:
- Czytam właśnie książkę o chłopaku, który się uodpornił na jad kobry po tym, jak zaczął przyjmować jego regularne dawki.
- Ale to możliwe - reaguje w końcu Matka. - Rasputin brał strychninę, zaczął od małych dawek i dlatego go nie mogli otruć. W końcu go utopili.
- Za mało wody pił - podsumowuje Ojciec.

piątek, 6 lutego 2015

#46 pytanie o naturę świata

A., B., Z. i K. oglądają lisy na YouTube. W pewnym momencie B. stawia ważne pytanie:
- Lis to bardziej pies czy kot?
Z. wyjaśnia, że lis to "psowate", a podczas dalszego oglądania filmów wszyscy znajdują podobieństwa pomiędzy lisem a Kusym (psem), do momentu, dopóki nie trafiają na nagranie z lisem drapiącym się po szyi.
- A tu się drapie jak Rudy (kot).
- Wszystkie zapchlone drapią się tak samo - stwierdza B. 

poniedziałek, 2 lutego 2015

#45 kwestia prawego łoża

Czat grupowy na Facebooku, A., B. i Z. Najmłodsza siostra pisze:
- Obczajcie telefony, rodzeństwo z nieprawego łoża.
- A bo ty jesteś z prawego... - odpowiada A.
- No Z. jest z prawego - mówi B. - jak się wchodzi do was do pokoju, to jej łóżko jest po prawej.

czwartek, 29 stycznia 2015

#44 to klasa sama w sobie

Zajęcia receptywno-dyskursywne z niemieckiego. Siedzą wszyscy w rektoracie w sali konferencyjnej z bajeranckimi stołami, A. naprzeciwko D. D. skubie swoje notatki i mówi do A. patrząc w stół:
- Zbliżasz się do 44 posta na blogu.
- No wiem, ale co z tego?
- Fajnie by było, jakby ten post był o mnie.
- Dlaczego? - wtrąca I.
- Nie wiem, w sumie to u Mickiewicza było "A imię jego będzie czterdzieści i cztery". Jakoś tak mi się skojarzyło. 

Dlatego jest: a poza "Dziadami" polecamy wszyscy jeszcze inny tzw. "tekst kultury"

#43 wsiowóz

A. była w kinie z I. P. M. i D. Po wieczornym seansie robiła za szofera, kiedy cała sygnalizacja była już wyłączona. Wjechała z Alei Kraśnickiej na Rondo Krwiodawców, skręcała na Sławinek. Oczywiście nie ogarnęła po znakach, kto ma pierwszeństwo, więc chciała puścić Mercedesa z prawej. Pan na nią popatrzył, ona na pana, I. nie wytrzymała i mówi:
- NO JEDŹ!!!
- Doooobra, niech zobaczy, że nie mam samochodu na lubelskich numerach, zrozumie, że nie ogarniam tego miasta - mówi A.
- Ale masz trzyliterowe, to jeszcze gorzej.
- Dlaczego?
- Bo powiatowe, na powiatowych jeżdżą wieśniaki. 
A. po godzinie przypomniała sobie numery I - też powiatowe.

środa, 14 stycznia 2015

#42 jak wchodzić

Kiedyś D. dostał poradę od starszego wykładowcy na uczelni, jak korzystać z windy w rektoracie. Dzisiaj, kiedy w 5 osób próbowali się w niej upchnąć po zajęciach na 14 piętrze, przytoczył te mądre słowa:
- Dziewczyny szerzej, chłopaki głębiej!
Oczywiście to wszystko jest o wchodzeniu. Do windy.

piątek, 9 stycznia 2015

#41 porypani na synapsach

Zajęcia z przekładu tekstów specjalistycznych, głowienie się nad avistą zamówienia publicznego. Krew, pot i łzy, po czym prowadząca mówi na pocieszenie:
- Ostatnio czytałam o badaniach, w których sprawdzali przepływ impulsów nerwowych w mózgach tłumaczy i osób dwujęzycznych i wyszło, że nam inaczej iskrzy na synapsach.
- Nawet badania wskazują na to, że jesteśmy zrypani - mówi A do I.
Taka prawda. Udowodniona naukowo.

środa, 7 stycznia 2015

#40 analiza dyskursu

Rozmowy językoznawców po powrocie na uczelnię po świętach i nowym roku:
- P., jak sobie dajesz radę jedną ręką?
- Muszę wrócić do domu i włożyć coś do pieca.
- Zajrzysz mi pod maskę?
- To mówisz, że trzeba coś tam nasmarować... 
 
W pewnym towarzystwie można stać się specjalistą od zmieniania znaczenia. 
Zdecydowanie ktoś z nas powinien się zająć analizą dyskursu grupy AN w swojej magisterce.

#39 ale co mają do tego komuniści?

Do A. przyjeżdżała rodzina w gości. Ojciec ubrał się elegancko i stoi w kuchni z Matką. A. wchodzi, patrzy na ojca i mówi:
- O kurde, jak ojciec w koszuli, to muszę iść się przebrać.
- Tylko taki poczochrany, jakby nie wiadomo co robił... - Matka na niego patrzy z dezaprobatą.
- Tak. Prawdziwi komuniści byli łysi - odpowiada Ojciec.