wtorek, 22 października 2013

#8 Definicja punktualności (według pani z dziekanatu)

Dziekanat, 3 osoby czekają pod drzwiami na odbiór skierowania na praktykę. Godzina 9.57, dziekanat czynny od 10.00. Jedna z czekających puka do drzwi, wchodzi i pyta:
- Dzień dobry, chciałabym ode...
- Dziekanat czynny od 10.00. Proszę wyjść i poczekać.
Minęły trzy minuty, studentka puka do drzwi, wchodzi i pyta:
- Dzień dobry, chciałabym ode...
- Widzisz, Iwonko - mówi jedna pani z dziekanatu do drugiej. - Tak się uczy studentów punktualności.

niedziela, 6 października 2013

#7 Mięsem obrzuceni

A. z T. wracała ze sklepu zoologicznego. T. w improwizowanym transporterku niósł świnkę morską, na którą po długich debatach się ostatecznie zdecydowali. Wieczór. Wysiadają z autobusu na Zana, a następnie skręcają w Wileńską. Pewien dziwny pan idący za nimi nagle przyspieszył kroku, jakoby poznając T. dzierżącego świniaka w plastikowym akwarium pod pachą. 
- Oddawaj pieniądze, pierdolony złodzieju!!! - zaapelował do nich pan (w rzeczywistości brzmiało to mniej wyraźnie, za to zdecydowanie głośniej, niż nawet trzy wykrzykniki).
A. popatrzyła na T., obydwoje doszli do wniosku, że musiała być to pomyłka, zwłaszcza, że pan był niezwykle intensywnie zionący alkoholem.
- Oddawaj pieniądze, kurwa! Tyle lat pracuję na tych jebanych nierobów!!! - pan nie odpuszczał.
A. zrezygnowana, ponieważ roszczenia przyjęły charakter bardziej intensywny, a dystans się zmniejszył, mimo ich szybkiego tempa:
- Daj mi świnię, a jak będzie się bardzo czepiał i skoczy z pięściami, to mu przyłóż. 
Skończyło się na obustronnych pogróżkach, ku szczęściu świnki morskiej.