czwartek, 14 lipca 2016

#76 żyć jak tłumacz z inżynierem

A. napisała w pracy magisterskiej, że Lefevere twierdzi, że tłumaczenia nie funkcjonują w próżni. Później chciała dodać, że Steiner w swojej pracy przywołuje twierdzenie tego teoretyka przekładu, że tłumaczenie potrzebuje do funkcjonowania... No właśnie, zacięła się. Wzywa pomoc.
- Co jest przeciwieństwem próżni? - zadaje pytanie swojemu N.
- Nadciśnienie - odpowiada pan inżynier.

#75 cebula to cebula

A. tłumaczy tekst związany z akcją uświadamiania społeczeństwa dla pewnej lubelskiej instytucji. Trafia na fragment "Polska dla Polaków", najpierw szuka w różnych źródłach, czy ten slogan nie istnieje już jako fixed phrase w języku angielskim, a potem próbuje swojej wolnej amerykanki.
Potem pyta B. i N., w jaki sposób oni by to przetłumaczyli. B. ma kilka propozycji:
- Cebula power? Cebula pride?

#74 to byłaby trauma dla dwóch stron

Impreza w plenerze skończyła się w mieszkaniu A. W pokoju gniecie się w sumie sześć osób, w tym native speaker, z którym A. ma zajęcia z angielskiego na uczelni. Jak zwykle wśród gości, którzy są pierwszy raz u niej, ekscytację wywołuje świnka morska. L. stoi nad terrarium i przegania Monteskiusza z kąta w kąt.
Następnego dnia I. wraca do tego wydarzenia i mówi:
- L. powinien się zatrudnić w cyrku jako poganiacz świnek morskich...
P. odpowiada:
- Ej, a wyobraź sobie, że Montek dostaje zawału i umiera. I mówisz później ludziom "mój pan od angielskiego zabił moją świnkę morską". 

#73 feministyczna dyskusja z lekarzem

A. (właścicielka bloga) odwiedza A. Są u niej w mieszkaniu, przyjaciółka znika na chwilę w swoim pokoju, A. z jej mamą są w salonie. A. wkłada rękę do klatki ze świnką morską i ją zaczyna głaskać, po chwili przestaje, a Buka urażona zaczyna biegać po klatce i kwikać.
- Buka jakaś bardziej ruchliwa niż mój Monteskiusz - mówi A.
- Naprawdę? To ja myślałam, że Buka jest totalnym kołkiem, a tu można być jeszcze gorszym!
- Może to dlatego, że Montek to facet... - komentuje A.
- No tak. Chłopy to chłopy, mają inną przemianę białek. 

#72 dał się ktoś na to nabrać?

A. stoi z G. przed klatką przed blokiem i palą papierosy. Rozmawiają o wszystkim i o niczym, a temat powoli zaczął schodzić na postanowienia A. dotyczące zmiany dotychczasowego trybu życia.
- Zamierzam być miła. Staram się przynajmniej. Jakoś. Chyba. Nie wiem, na razie wychodzi. 
- O kurwa - mówi G. - ale cyrk będzie, jak się ktoś na to da nabrać. 

#71 idealna świadkowa

- K., no weź, wyjdź za mąż - powiedziała M. - będę idealną świadkową, będę wiedziała, kogo zaprosić, wypiszę zaproszenia, będę Ci trzymać welon, kwiaty, pomagać ze wszystkim, zrobię takie kosze z pierwszą pomocą na weselu, jakby coś komuś było potrzebne, będę miała w torebce wszystko co będziesz mogła zachcieć, plasterki, wodę utlenioną, chusteczki, leki, nawet sudokrem... Można o nim powiedzieć wszystko, bo jest świetny, mimo, że jest do dupy...

[kontakt z idealną świadkową przez redakcję bloga]

czwartek, 2 czerwca 2016

#70 ulubiona prowadząca

M. pyta A. czy napisała w ich wspólnej sprawie do ulubionej prowadzącej.
A. nie napisała.
M. też nie.
A. i M. decydują, że napiszą razem.
M. ma zredagować maila, a A. go wysłać. Jeśli pójdzie spać, zanim M. wyśle jej treść wiadomości, to zrobi to z samego rana.
- ******* z rana jak śmietana - podsumowuje A.
- ******* z rana jak kac - kwituje M.

środa, 13 stycznia 2016

# 69 co z tym gimnazjum

A. ma korepetycje z pewnym dwunastoletnim chłopcem. Wchodzi do niego do pokoju i zauważa wielki napis na tablicy nad biurkiem: NIGDY NIE BĘDĘ BRAŁ NARKOTYKÓW.
- M., co to za napis? Skąd to? - pyta.
- Żeby pamiętać! - odpowiada od razu chłopak.
- A co, miałeś już jakieś dziwne przygody?
- Nie, jeszcze nie, na szczęście, ale niedługo pójdę do gimnazjum, a tam nigdy nic nie wiadomo!

Kurtyna.