sobota, 4 stycznia 2014

#18 Beka z humana?

Post-świąteczny meeting rodzinny w domu u A., na którym (jak zwykle) po wypiciu odpowiedniej dawki napojów rozweselających zostaje skierowane pytanie do językoznawcy. Wujek, najprawdopodobniej w postanowieniu noworocznym, chce odświeżyć znajomość języka obcego i pyta A.:
- Łatwiejszy jest angielski, czy niemiecki?
A nabiera powietrza w płuca, bo pytanie jest z serii drażniących. Odpowiada w sposób neutralny:
- Moim zdaniem, jeśli chcesz mówić szybko i z większością zagranicznych, to angielski, a jeśli chcesz się pomęczyć, a potem już mieć z górki, to niemiecki.
- Aha... no widzisz. Bo ja cały czas myślałem, że niemiecki jest łatwiejszy na początek. Wydawał mi się taki... bardziej słowiański - odpowiada poważnie wujek. A. zaczyna mówić o grupach językowych i języku praindoeuropejskim z akompaniamentem salw śmiechu w tle. Potem, znajoma z przyczyną, jaka zmotywowała wujka do nauki, i z preferowanym sposobem przyjmowania wiedzy, mówi:
- To znajdź sobie jakiś kurs na płycie CD, żeby lektor mówił zdanie po polsku i po angielsku, a ty będziesz za nim powtarzał, na przykład w trakcie jazdy do pracy. Jest taka babka, Pawlikowska, możesz sobie jej nagrań posłuchać.
- Pawlikowska?
- Skojarz sobie z Jasnorzewska - podpowiada ojciec A. Ciotka, znająca wujka od czasów podstawówki, odpowiada za swojego męża:
- Nie mieszaj mu. Z polskiego też był słaby. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz